Skoro mania szybkości, to może coś o ściganiu się? Powiedzmy, że 34. Maraton Warszawski
Takie skojarzenie byłoby jednak zbyt oczywiste. Potrzeba czegoś ambitniejszego. 😉
Mania szybkości może być zgubna, mi przynajmniej tak się przede wszystkim kojarzy. Nie, nie będę moralizował o dzikich wyścigach na ulicach Warszawy, choć o drogach będzie. A dokładniej to o trasie. Łazienkowskiej.
Prawda, że imponująco się prezentuje? No i jest inspiracją dla artystów.
Z solidnego powstała surowca.
Stąd zapewne ta ochronna siatka. Nic się nie może zmarnować.
Są też efektowne elementy, widoczne z daleka.
O utworach krasowych też dzięki niej można się poduczyć, nie opuszczając Syreniego Grodu.
Czemu Trasa Łazienkowska w dzisiejszym wpisie? Ano temu, że gdyby nie mania szybkości i te wszystkie „wicie, rozumicie zbliża się Lipcowe Święto”, to może by się tak biedaczka nie sypała w drebiezgi.
Hehe… przechodzę tamtędy regularnie (z przyczyn czysto hobbistycznych) i zastanawiam się, obserwując wszelkie wymienione tu zjawiska, kiedy pewnego pięknego dnia to wszystko weźmie i pieprznie.
Szczególnie przejście pod zjazdem przy pętli koło Torwaru nastraja do takich myśli. Nie żeby było jakoś dramatycznie bardziej sypiące się, ale ten „sufit” jest tak nisko…
Spoko, remontują ją po kawałku. Choć z tym akurat się nie spieszą…
Podejrzewam, że jak ostatni wyszykują, to będzie akurat pora żeby wracać do pierwszego. 🙂
Fakt, to kiedyś będzie bardzo piękna katastrofa!
O, le-fu, te śmieci na maratonie…
Bo bieganie to brudny sport jest. Szczególnie tak masowe.
Jeszcze ze dwa maratony i nie trzeba będzie burzyć. Samo się rozpadnie.
Filary pokryć graffitti jak przy Rozbrat, poczekać aż wykształcą się piękne, okazałe stalaktydy, stagmity i stalagnaty… i będziemy mieli atrakcję turystyczną 🙂
Kiedyś myślałem, żeby PeKiN obsadzić dzikim winem z góry na dół. Trochę by to potrwało, zanim by się cały schował, ale widok jesienią ściągałby ludzi z całego świata. 🙂 Tylko to grabienie liści w całym Śródmieściu…
Nie przypuszczałam, że trasa tak się sypie.
Na Rozbrat ostatnio byłam i graffiti podziwiałam.